DO KOLEJNEGO MECZU DOMOWEGO ZOSTAŁO Trefl Sopot vs MKS Dąbrowa Górnicza

Kup bilet
Orlen Basket Liga
28 paź

Fantastyczna pogoń bez happy endu. Trefl Sopot – Hapoel Eilat 85:88

W trzecim meczu fazy grupowej FIBA Europe Cup Trefl Sopot przegrał z Hapoelem Eilat 85:88 (18:24, 23:24, 21:24, 23:16). W czwartej kwarcie żółto-czarni odrobili 19 punktów straty, ale ostatnie słowo należało do gości z Izraela. Najwięcej punktów dla Trefla zdobył Yannick Franke (23).

Spotkanie z Hapoelem sopocianie rozpoczęli w tradycyjnym zestawieniu, czyli Mateusz Szlachetka, Yannick Franke, Michał Kolenda, Darious Moten i Josh Sharma. Premierowe punkty zostały zdobyte dokładnie po minucie gry, a ich autorem był Michał Kolenda! Nasz #23 był skuteczny także w kolejnej akcji ofensywnej, a kiedy Josh wykorzystał jeden z przysługujących mu osobistych, prowadziliśmy 5:0. Gracze z Izraela przełamali jednak ofensywny impas – za trzy celnie rzucił Ben Moshe. Trefl utrzymywał dwa punkty więcej dzięki skutecznym akcjom Mateusza i Yannicka. Na przełomie piątej i szóstej minuty spotkania królowały rzuty zza linii 6.75 metra – najpierw celnie trafił Michał, odpowiedział Huber, kolejną trójkę dorzucił Yannick… i tym samym popisał się Ben Moshe. Gracze Eilatu gonili i dopięli swego – po wsadzie Romello White Hapoel po raz pierwszy tego dnia znalazł się na prowadzeniu (17:18). Od razu zareagował prosząc o czas Marcin Stefański, jednak po powrocie na parkiet nie udało się przejąć inicjatywy. W ostatniej sekundzie pierwszej kwarty za trzy trafił Szuchman i było 18:24.

Drugą kwartę zainaugurowała trójka Karola Gruszeckiego. Dwoma punktami odpowiedział Davis, ale kolejne akcje należały do Brandona i Carla, dzięki czemu zostało nam tylko oczko do odrobienia! Z przerwy na żądanie skorzystał Ariel Beit-Halahmy i dało to oczekiwany efekt – 60 sekund gry po przerwie Hapoel wygrał 8-0 i tym razem o czas zmuszony był prosić Marcin Stefański (25:34). Dzięki punktom Brandona i Josha zbliżyliśmy się na sześć punktów, lecz w ekipie rywali swoją grę rozpędzali Patton oraz Allen – amerykański duet wyprowadził Hapoel na 43:33. Sopocianie nie poddawali się. Trafienia z linii rzutów wolnych Josha oraz Mateusza, a także trójka Yannicka zredukowały straty do czterech oczek! Złą serię trójką przełamał Allen, zaś konto Trefla powiększył Franke, jednak ostatnie słowo ponownie należało do amerykańskiego obwodowego – drugi buzzer beater Hapoelu dał im prowadzenie 48:41.

Premierowe oczka drugiej połowy należały do Brandona, ale już w kolejnej akcji efektownie piłkę z góry zapakował Patton. Nasz rozgrywający dorzucił kolejne oczka, lecz zaraz z dystansu przymierzył lider izraelskiego zespołu, Bryon Allen. Trefl nie poddawał się – po ofensywnej zbiórce punkty zdobył Darious, akcją „2+1” popisał się Michał, ale zawodnicy z Eilatu trafiali zza linii 6.75 metra, dzięki czemu wciąż znajdowali się na bezpiecznym prowadzeniu. Gdy na nieco ponad 3 minuty przed końcem kwarty oczka z półdystansu zdobył Roi Huber, Hapoel wyszedł na 65:55 i na wykorzystanie przerwy zdecydował się Marcin Stefański. Ponadto nasz szkoleniowiec wprowadził na boisko Carla Lindboma i była to dobra decyzja – Fin zdobył pięć punktów z rzędu, ale za każdym razem Hapoel miał na to odpowiedź. Po trzech kwartach tablica wyników pokazywała 62:72.

Gracze z Izraela szli za ciosem. Punkty zdobył Davis, następne oczka dołożył Allen, a później wspomniana dwójka przeprowadziła wspólnie dobrą akcję i było 62:78. Przerwami próbował interweniować trener Stefański, ale kiedy zespoły wróciły na parkiet, zza linii 6.75 metra trafił Davis. Złą passę zakończył Michał Kolenda, który zdobył cztery oczka z rzędu, lecz trener gości nie chciał pozwolić rozpędzić się sopocianom i poprosił o czas. Wydawało się, że Hapoel uspokoił grę, ale sopocianie, mimo iż przegrywali już różnicą siedemnastu punktów, wciąż wierzyli! Agresywna obrona oraz dobre akcje w ofensywie dały w połączeni run 11-0 i było już tylko 77:83! Impas zespołu z Izraela przełamał Szuchman, jednak Trefl nie odpuszczał. Po trafieniu Brandona za trzy celnie rzucił Yannick, a następnie Holender został sfaulowany i nie pomylił się na linii rzutów wolnych – 84:85! Kibice w ERGO ARENIE ostatnią minutę obserwowali na stojąco. Przyjezdni ustawili kolejną akcję pod Allena, jednak ten spudłował. Piłkę zebrał Brandon, a ta trafiła do Josha, który był faulowany. Pierwszy osobisty wpadł i mieliśmy remis, ale drugi niestety nie zakończył się sukcesem. Żółto-czarni mieli jeszcze jedną szansę na wyjście na prowadzenie, jednak na 10 sekund przed końcem Yannick nie umieścił piłki w koszu. Wtedy o czas poprosił trener Hapoelu, a akcja ponownie została rozpisana pod Allena. Obwodowy z Eilatu rzucił za trzy, nie trafił, lecz sędziowie dopatrzyli się faulu Brandona Younga, co skutkowało trzema wolnymi. Allen wykorzystał wszystkie, a na zegarze zostało 0.8 sekundy. W ostatniej akcji piłka trafiła do Josha Sharmy, jednak jego rzut był chybiony i z drugiego zwycięstwa w fazie grupowej FIBA Europe Cup cieszyli się gracze Hapoelu.

Trefl Sopot: Franke 23 (9 zb.), Kolenda 14, Sharma 8, Szlachetka 6 (5 as.), Moten 4 oraz Young 18, Lindbom 7, Gruszecki 3, Leończyk 2, Ziółkowski 0

Hapoel Eilat: Allen 22, Ben Moshe 14, Patton 10, Huber 7, Ruina 0 oraz Davis 14, Szuchman 13, White 8, Mantzaris 0

Oficjalnym Sponsorem Rozgrywek Trefla Sopot w FIBA Europe Cup jest Trefl Toys Sp. z o.o. Sp. K.

  • trefl sopot - hapoel eilat relacja pomeczowa

Nasze Drużyny

Sponsor Orlen Basket Liga

Sponsorzy tytularni

Sponsor strategiczny

Partnerzy wspierający i techniczni

Patroni medialni