W meczu 6. kolejki Orlen Basket Ligi Trefl Sopot przegrał na wyjeździe z PGE Spójnią Stargard 73:80 (16:26, 19:24, 15:15, 23:15).
Pierwsze punkty meczu należały do dobrze nam znanego Wesley’a Gordona, który przed sezonem przeniósł się do Stargardu, ale sopocianie świetnie na to odpowiedzieli. Swoje konto otworzyli kolejno Benedek, Andy, Mikołaj i Kuba, a żółto-czarni prowadzili 8:2! Gospodarze szybko uporządkowali szyki i ruszyli do odrabiania strat. Udało się to w 6. minucie – po efektownym wsadzie Gordona było 9:9. To napędziło stargardzian, którzy wrócili na prowadzenie, a następnie rozpoczęli budowanie przewagi. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 26:16.
Na start Q2 gra wyrównała się. Próbowaliśmy odrabiać straty, ale na każdą naszą dobrą akcję Spójnia miała odpowiedź i różnica pozostawała bez zmian. Nasi zawodnicy słabo rzucali zza łuku (z 10 rzutów tylko 1 był celny), więc szukaliśmy swoich szans pod koszem oraz – korzystając z problemów Spójni z faulami – na linii rzutów wolnych. Na niespełna 3 minuty przed końcem pierwszej połowy, przy wyniku 43:32, o swój premierowy czas poprosił Żan Tabak. Niestety, przerwa lepiej podziałała na rywali, którzy wyszli na +15. Na jeszcze jeden czas zdecydował się chorwacki trener, ale i to nie pomogło. Do szatni schodziliśmy przegrywając 35:50.
Po 15 minutach przerwy drużyny zmieniły strony, ale obraz gry pozostał taki sam – Spójnia utrzymywała bezpieczną przewagę. Przysłowiowe światełko w tunelu pojawiło się w 26. minucie, kiedy to po dobrych akcjach Szymona i Aarona zbliżyliśmy się na -10. Niestety, sytuację przerwą na żądanie szybko uspokoił Sebastian Machowski. Na koniec trzeciej kwarty wróciliśmy do piętnastopunktowej różnicy.
Decydującą część rozpoczęliśmy od siedmiu punktów z rzędu. Mieliśmy nawet szanse, aby odrobić straty w jeszcze większym wymiarze, ale nadal zawodziła nas skuteczność. Mimo impasu Spójni, to Żan Tabak zdecydował się na czas. Po powrocie na parkiet za trzy przymierzył Zyzio i było już tylko 65:60. Po drugiej trójce naszego kapitana zostały nam cztery oczka starty, ale wtedy gospodarze ponownie przejęli inicjatywę. Dwie dobitki po zbiórkach w ataku oraz celna próba zza łuku Langovicia przywróciła im dwucyfrową przewagę. Żółto-czarnych było stać na jeszcze jeden zryw i zredukowanie strat do pięciu punktów, ale na więcej już miejscowi nie pozwolili i to oni mogli świętować zwycięstwo.
Trefl Sopot: Best 12, Van Vliet 7 (9 zb.), Musiał 7, Varadi 6 (7 zb., 5 as.), Witliński 7 (8 zb.) oraz Zyskowski 14, Scruggs 9 (6 zb., 5 as.), Tomczak 7, Barnes 4