Za Treflem Sopot kolejne dwa mecze przygotowujące do sezonu 2022/2023. W sobotę w Toruniu żółto-czarni pokonali 98:86 PGE Spójnię Stargard, zaś następnego dnia musieli uznać wyższość występującego na co dzień w niemieckiej Bundeslidze zespołu s. Oliver Wurzburg.
Start rywalizacji z PGE Spójnią w ramach XX Memoriału im. Wojtka Michniewicza był wyrównany, ale to żółto-czarni przez niemal całą kwartę byli minimalnie „z przodu”. Niemal, gdyż na 20 sekund przed końcem, to PGE Spójnia objęła prowadzenie. Inauguracyjną część na swoje konto zapisał jednak Trefl, gdyż w ostatniej akcji punkty zdobył Rolands Freimanis i było 22:21. Druga część zmagań rozpoczęła się od akcji „3+1” Andrzeja Pluty. Nasz zespół miał już nawet dziesięć oczek przewagi (38:28), lecz PGE Spójnia wróciła do swojej dobrej gry i odrobiła niemal wszystkie straty. Ta kwarta zakończyła się remisem 25:25 i drużyny schodziły do szatni przy wyniku 47:46.
Na początku drugiej połowy rywale nie tylko zniwelowali jedno oczko różnicy, ale także wyszli na +5 (49:54). Wówczas o przerwę poprosił Żan Tabak, a wskazówki naszego trenera dały dobry efekt – trójka Michała oraz punkty spod kosza Rolo i ponownie mieliśmy remis. Nasz numer #23 poszedł za ciosem. Celne próby z linii rzutów wolnych oraz kolejne trójki wydatnie pomogły w wypracowaniu dwunastopunktowej przewagi (71:59). Za przykładem Michała poszli kolejni zawodnicy – zza łuku celnie przymierzyli Jaś i Kuba. Dopiero w ostatnich sekundach trzeciej kwarty Spójnia odrobiła część strat, ale to Trefl prowadził 77:68. Zespół ze Stargardu nie poddawał się i rozpoczął ostatnią część meczu od siedmiu punktów z rzędu. Niezbędna była przerwa na żądanie, a po niej bardzo dobry fragment zanotował Błażej Kulikowski – akcja „3+1” oraz kolejna trójka dała naszej drużynie nieco oddechu (84:78). Ekipa ze Stargardu nie złożyła broni i na dwie minuty przed końcem spotkania zbliżyła się na dwa oczka. Na szczęście żółto-czarni zachowali w końcówce więcej zimnej krwi, a punkty Glynna oraz trójka Rolandsa przypieczętowały trzecie zwycięstwo w okresie przygotowawczym.
Trefl Sopot – PGE Spójnia Stargard 98:86 (22:21, 25:25, 30:22, 21:18)
Trefl Sopot: Kolenda 20, Gordon 15 (7 zb.), Pluta 13, Kulikowski 9, Coulibaly 4 oraz Freimanis 16, Watson 14 (12 as.), Malesa 5, Rompa 2, Toczek 0W niedzielę żółto-czarni mierzyli się z s. Oliver Wurzburg, który na co dzień występuje w niemieckiej Bundeslidze. Od początku zmagań w Arenie Toruń oglądaliśmy wyrównane spotkanie, a drużyny naprzemiennie wymieniały się prowadzeniem. W 6. minucie spotkania przeciwnicy odskoczyli na cztery punkty. Sopocianie – za sprawą Rolandsa i Michała – próbowali odrobić straty, ale to zespół z Niemiec lepiej prezentował się w końcówce inauguracyjnej kwarty, co pozwoliło im podwoić przewagę (15:23). Druga część gry zaczęła się od czterech punktów z rzędu Wurzburga. Na szczęście wówczas grę na swoje barki wziął Michał – dwie trójki naszego #23 zmniejszyły różnicę o połowę i na czas zdecydował się trener Saso Filipovski. Za przykładem skrzydłowego poszli jego koledzy. Bardzo dobrą dyspozycję w obronie prezentował Wesley, którego bloki oraz przechwyt, a potem punkty, pozwoliły nam zbliżyć się na trzy oczka (26:29). Kiedy wydawało się, że lada moment wszystkie straty zostaną odrobione, wówczas przeciwnicy ponownie przejęli inicjatywę. Na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 42:30 dla Wurzburga.
Od początku drugiej połowy podopieczni Żana Tabaka ruszyli do odrabiania strat. Punktowali Kuba, Wesley, Michał oraz Błażej i dzięki temu zredukowaliśmy straty do -3 (39:42). Dopiero po przerwie na żądanie Wurzburg wrócił do tego, co prezentował w poprzednich kwartach. Na parkiecie oglądaliśmy wyrównany bój. Nawet jeżeli rywalom udało się jeszcze raz odskoczyć, to po chwili dorobek Trefla Sopot wzbogacili Rolands oraz Wesley i mieliśmy już tylko dwa oczka różnicy. Żółto-czarni w końcu dopięli swego – blok Wesleya, a następnie jego punkty w kontrze sprawiły, że mieliśmy remis 49:49. Niestety, taki stan rzeczy szybko uległ zmianie – niemiecka ekipa wróciła na prowadzenie, a czwartą kwartę rozpoczęła od serii 15:0. Dopiero w połowie kwarty naszą niemoc przerwał Błażej Kulikowski, który trafił za trzy (53:69). Sopocianie do końca meczu walczyli o odrobienie strat, ale po 40 minutach gry to Wurzburg miał sześć punktów więcej.
Trefl Sopot – s. Oliver Wurzburg 68:74 (15:23, 15:19, 20:12, 18:20)
Trefl Sopot: Kolenda 16, Gordon 12, Kulikowski 6, Coulibaly 6, Watson 4 oraz Freimanis 19 (6 zb.), Pluta 5, Malesa 0, Rompa 0Fot. Róża Koźlikowska