Po czterdziestu minutach zaciętej rywalizacji Stelmet Zielona Góra pokonał Trefla Sopot 82:75 (18:22, 28:17, 16:15, 20:21) i awansował do półfinału Suzuki Pucharu Polski. Najwięcej punktów dla sopocian zdobył Carlos Medlock (22).
Przez pierwszą minutę żadna z drużyn nie potrafiła umieścić piłki w koszu. Niemoc przełamał kapitan Trefla, Paweł Leończyk. To był dobry impuls dla żółto-czarnego zespołu, który zdobywał kolejne oczka. Świetnie radził sobie Carlos Medlock. Nasz rozgrywający trafiał zarówno za dwa, jak i trzy, dzięki czemu już w pierwszej kwarcie miał na swoim koncie dwucyfrową zdobycz punktową. Zza linii 6.75 m. trafiali także rezerwowi – Łukasz Kolenda i Witalij Kowalenko. W siódmej minucie gry po raz pierwszy w żółto-czarnych barwach zaprezentował się Martynas Paliukenas. Dobra gra Trefla zaowocowała prowadzeniem 22:18 po pierwszej części meczu.
Lider tabeli Energa Basket Ligi rozpoczął drugą kwartę od mocnego uderzenia. Za trzy trafił Marcel Ponitka, dwukrotnie skuteczny z linii rzutów wolnych był George King, a kiedy kolejne dwa oczka dołożył Marcel, Stelmet prowadził 25:22. Dobra passę zielogórzan przerwał w końcu Witalij Kowalenko, jednak zawodnicy Stelmetu wciąż kontynuowali dobrą grę. Zawodnicy grający w zielonych strojach odpalili swoją charakterystyczną broń, czyli rzuty za trzy. Pozwoliło im to na zbudowanie aż siedmiu punktów przewagi (33:26). W czternastej minucie spotkania pierwsze oczko w Treflu Sopot zapisał na swoim koncie Martynas Paliukenas. Do końca pierwszej połowy na parkiecie obserwowaliśmy zaciętą i wyrównaną rywalizację, ale to Stelmet schodził do szatni przy prowadzeniu 46:39.
Na początku drugiej połowy oba zespoły raziły nieskutecznością. W ciągu pięciu minut łącznie zdobyto zaledwie dwanaście oczek, jednak nieznaczną większość, a dokładnie siedem, mieli na koncie gracze ubrani w zielone stroje (53:44). Podopieczni Marcina Stefańskiego nie poddawali się. Za trzy trafił Cameron Ayers i do tego dołożył jeden celny rzut wolny, a przewaga Stelmetu wynosiła już tylko pięć punktów. Końcówka kwarty należała jednak do Marcela Ponitki. Młodszy z braci Ponitka najpierw wykorzystał dwa wolne, następnie przechwycił i wsadził piłkę z góry, a następnie trafił zza linii 6.75 metra. Jeden punkt Nany Foulland’a i druga trójka Ayersa były odpowiedzią żółto-czarnych. Przed rozpoczęciem ostatniej kwarty Stelmet prowadził 62:54.
Podobnie jak w poprzedniej części meczu, start był festiwalem nieskuteczności. Przez dwie i pół minuty trafił tylko raz dobrze dysponowany Ayers. Złą passę zielonogórzan przełamał Ivica Radić, który w ciągu minuty zdobył pięć oczek, zaś w szeregach żółto-czarnych z dobrej strony prezentowali się Łukasz Kolenda i Witalij Kowalenko. Kiedy po niecelnym rzucie za trzy popularny „Witek” zapakował piłkę z góry przewaga Stelmetu zmniejszyła się do pięciu oczek (64:69)! Zespół #sercasopotu robił wszystko, aby nadrobić straty, lecz aktualny lider Energa Basket Ligi nie pozwalał na zbliżenie się na mniej niż pięć punktów. Dopiero 30 sekund przed końcową syreną odważne wejście Carlosa Medlocka sprawiło, że Trefl tracił już tylko trzy oczka! Amerykański rozgrywający dodatkowo był przy tym faulowany, jednak piłka po rzucie wolnym wypadła z obręczy. Tak się nie stało w przypadku wolnych Ludvig’a Hakansona – szwedzki koszykarz wykorzystał trzy szanse. Na koniec spotkania żółto-czarni byli zmuszeni faulować, ale nie przynosiło to oczekiwanych rezultatów, gdyż zielonogórzanie byli bezbłędni w tym elemencie, co w efekcie dało im awans do półfinału Suzuki Pucharu Polski.
Stelmet: Ludvig Hakanson 16, Tony Meier 12, Ivica Radić 9, Joe Thomasson 6, Jarosław Zyskowski 5 oraz Marcel Ponitka 15, George King 9, Przemysław Zamojski 5, Łukasz Koszarek 3, Drew Gordon 2
Trefl: Carlos Medlock 22, Cameron Ayers 14, Nana Foulland 9 (14 zb.), Paweł Leończyk 5, Michał Kolenda 2 oraz Łukasz Kolenda 9, Witalij Kowalenko 9, Martynas Paliukenas 3, Mikołaj Kurpisz 2, Benjamin Didier-Urbaniak 0