Mecz numer 600 to osiągnięcie historyczne i wyjątkowo rzadkie. Dotychczas tylko trzech zawodników osiągnęło ten pułap – Mariusz Bacik, Adam Wójcik oraz Dariusz Parzeński. Tego pierwszego Dylewicz może dogonić jeszcze w tym sezonie. Warunki są dwa – Filip musi pojawić się na parkiecie w każdym meczu rozgrywek 2017/18, a w dodatku Trefl musi awansować do fazy play-off. Do kolejnych graczy strata jest większa, ale jeśli „Dylu” będzie chciał grać w PLK do czterdziestki, to stanie się samotnym liderem. Patrząc na obecną formę skrzydłowego Trefla, taki scenariusz wydaje się jak najbardziej prawdopodobny.
600 meczów w ekstraklasie zbiegło się z doskonałą formą Filipa, który w tym sezonie błyszczy jak za najlepszych lat. Dylewicz rozkręca się z meczu na mecz, trafiając do kosza z nieprawdopodobną regularnością. To nie jest gracz odcinający kupony, ale pełnoprawny lider. Jeśli obecna forma skrzydłowego się utrzyma to będzie on murowanym kandydatem do nagrody MVP listopada. Aż szkoda, że genialny mecz z Miastem Szkła Krosno odbył się jeszcze w październiku.
Starcie z ekipą PGE Turowa Zgorzelec będzie dla Dylewicza szczególne z kilku powodów. Po pierwsze wyjątkowy jubileusz, po drugie mecz z byłym zespołem, a po trzecie będzie to spotkanie, dzięki któremu Trefl może na dobre zadomowić się w górnej połówce tabeli. Filip i jego koledzy z zespołu będą chcieli udowodnić, że dwa przekonujące zwycięstwa z rzędu to nie był przypadek. Do Sopotu przyjeżdża solidny Turów, ale rozpędzony Trefl na pewno wyjdzie na parkiet z przekonaniem o własnej sile. Początek spotkania w Hali 100-lecia, w sobotę o godzinie 17.