W meczu 24. kolejki Energa Basket Ligi Trefl Sopot przegrał po dogrywce z WKS Śląskiem Wrocław 89:102 (23:21, 22:13, 22:31, 21:23, d. 1:14). Najwięcej punktów dla naszego zespołu zdobył Yannick Franke (26), zaś double-double zanotował Paweł Leończyk (12 punktów i 13 zbiórek).
Mecz ze Śląskiem był pierwszym po blisko pięciomiesięcznej przerwie dla Mateusza Szlachetki. Trener Marcin Stefański nie mógł za to skorzystać z kontuzjowanych Dariousa Motena i Darrina Dorseya. W spotkanie bardzo dobrze wszedł Karol Gruszecki – jego pięć punktów oraz asysta przy trafieniu Pawła Leończyka dały nam prowadzenie 7:5. Za przykładem skrzydłowego poszli Michał oraz kapitan i przy wyniku 11:7 o premierową przerwę poprosił Andrej Urlep. Jego wskazówki szybko przełożyły się na grę Śląska, który nie tylko odrobił wszystkie straty, ale nawet wyszedł na prowadzenie. Sopocianie również nie odpuszczali i kibice zgromadzeni w ERGO ARENIE oglądali wyrównaną rywalizację. W siódmej minucie gry zostały przeprowadzone dwie ważne zmiany – po raz pierwszy w ERGO ARENIE w barwach przeciwnego zespołu pojawił się Łukasz Kolenda, zaś w sopockiej drużynie na parkiecie zameldował się Mateusz Szlachetka. To właśnie odważna szarża naszego rozgrywającego wyprowadziła Trefla na 19:17, a dwa punkty przewagi udało się utrzymać do końca premierowej kwarty.
Wrocławianie naciskali na żółto-czarnych, jednak nasi zawodnicy konsekwentnie punktowali i utrzymywali się na prowadzeniu. Świetnie dysponowany był Paweł Leończyk, któremu wystarczyło 13 minut gry, aby zgromadzić dwucyfrowy dorobek punktowy. Dorównać mu próbowali koledzy z drużyny – rewelacyjna asysta „Szlachty” przy efektownym wsadzie Josha dała nam sześć oczek zapasu (35:29). Wówczas na czas zdecydował się trener Urlep, ale kiedy różnica zmniejszyła się o punkt, tym samym odpowiedział Marcin Stefański. Rady lepiej podziałały na sopocian, a konkretnie na Yannicka Franke. Na dwie minuty przed przerwą Holender „przejął” mecz. Jego dwie trójki oraz akcja „2+1” wyprowadziły Trefla na 45:31! Impas Śląska przełamał Trice, jednak do szatni zespoły schodziły przy jedenastopunktowym prowadzeniu sopocian.
Na początku drugiej połowy lepiej prezentowali się goście, którzy szybko odrobili pięć punktów. Na szczęście Trefl znalazł odpowiedź. Tym razem grę na swoje barki wziął Michał Kolenda. Dwie odważne szarże zakończone trafieniami, a także trójka i żółto-czarni znowu byli na +11. Za przykładem Michała poszedł Yannick, który także trafił zza łuku, a następnie po zbiórce w ataku punkty zdobył Josh i było już 60:44! Mimo niekorzystnego wyniku Śląsk nie miał zamiaru odpuścić. Grę wrocławian prowadził duet Ramljak-Trice i robił to z bardzo dobrym skutkiem. Trefl nie potrafił zatrzymać ich w defensywie, a przy tym również nie najlepiej wyglądał nasz atak. Na dziesięć minut przed końcem prowadziliśmy, ale była to tylko dwupunktowa przewaga (67:65).
Przewaga, której już nie było po zaledwie 29 sekundach czwartej kwarty – za trzy trafił Trice, co pozwoliło Śląskowi zyskać oczko zapasu. Gra wrocławian – niestety – wyglądała coraz lepiej. Po odważnej akcji Łukasza Kolendy rywale mieli już sześć punktów więcej. Na szczęście w odpowiednim momencie gospodarze uporządkowali swoje szyki. Na dwa oczka zbliżyliśmy się po udanych akcjach Michała i Yanny, a kiedy ten drugi trzy razy nie pomylił się na linii rzutów wolnych, Trefl wrócił na prowadzenie! Końcówka spotkania była niezwykle emocjonująca. Po akcjach Łukasza Kolendy znowu Śląsk był z przodu, lecz Trefl odpowiedział punktami Karola i Pawła i było 86:85 dla sopocian. Na 7 sekund przed syreną oznaczającą koniec kwarty pomylił się Trice, piłkę zebrał DeAndre Davis, a następnie nasz zawodnik był faulowany. Silny skrzydłowy zachował zimną krew i zdobył dwa punkty dla Trefla. Wówczas wydawało się, że zwycięstwo jest już o krok. Niestety, w kolejnej akcji przy próbie rzutu za trzy Michał Kolenda sfaulował Kantera, a ten również nie pomylił się z linii prób osobistych. Żółto-czarnym zostało jeszcze nieco ponad 3 sekundy. Piłka trafiła do kapitana, jednak próba Pawła nie zakończyła się sukcesem, co oznaczało dogrywkę. Warto dodać, iż była to trzecia z rzędu dogrywka w starciach Trefla Sopot z WKS Śląskiem Wrocław rozgrywanych w ERGO ARENIE.
Ostatnie akcje czwartej kwarty miały wyraźny wpływ na postawę sopocian w dodatkowym czasie meczu. Śląsk szybko wyszedł na prowadzenie, a następnie zbudował osiem oczek przewagi. Na pierwszy punkt żółto-czarnych w dogrywce czekaliśmy aż do czwartej minuty tej części spotkania. Niestety, jak się później okazało, było to też ostatnie oczko sopocian w meczu, a ze zwycięstwa mogli cieszyć się gracze z Wrocławia.
Trefl Sopot: Franke 26, Gruszecki 19, Kolenda 13, Leończyk 12 (13 zb.) Sharma 11 oraz Davis 5, Szlachetka 2 (6 as.), Ziółkowski 0
WKS Śląsk Wrocław: Ramljak 26, Trice 20, Kanter 18, Dziewa 12, Karolak 5 oraz Kolenda 12, Tomczak 4, Trice 3, Meiers 2, Kozłowski 0