W 21. kolejce Energa Basket Ligi Trefl Sopot pokonał na wyjeździe GTK Gliwice 99:71 (23:23, 22:16, 28:19, 26:13). Kluczem do zwycięstwa była bardzo dobra gra całej drużyny. Aż siedmiu zawodników sopockiej ekipy zakończyło spotkanie z dwucyfrowym dorobkiem punktowym!
Żółto-czarni przystąpili do meczu w nieco zmodyfikowanym ustawieniu. W pierwszej piątce pojawili się Martynas Paliukenas i Witalij Kowalenko w miejsce Camerona Ayersa i Pawła Leończyka. Spotkanie rozpoczęło się od trafienia za trzy Paytona Hensona, ale Trefl szybko odpowiedział za sprawą punktów spod kosza Nany Foullanda. Kiedy w kolejnej akcji „Witek” zablokował rywala, a w kontrze pognał Carlos Medlock, grający w czarnych strojach sopocki zespół po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie (3:4). W kolejnych dwóch minutach ciężar gry na swoje barki w ekipie gospodarzy wziął Kacper Radwański. Kapitan GTK zdobył wówczas siedem punktów, a gliwiczanie prowadzili 10:6. Żółto-czarni mieli jednak na to odpowiedź w postaci liczby „trzy”. Trzy razy z rzędu trafiliśmy za trzy, a konkretnie zrobili to Witalij Kowalenko, Carlos Medlock i Michał Kolenda (12:15). Do końca kwarty oba zespoły toczyły zacięty bój, a inauguracyjne dziesięć minut zakończyło się remisem 23:23.
Początek drugiej części meczu nie zmienił obrazu gry. Drużyny naprzemiennie wymieniały się prowadzeniem. W 13 minucie kolejny raz z dobrej strony zaprezentował się Witalij Kowalenko. Najpierw zaprezentował drugi celny rzut za trzy, a po chwili odważnym wejściem pod kosz dał Treflowi prowadzenie 33:29. Gliwiczanie szybko odpowiedzieli za sprawą „trójki” Hensona i dobrej akcji Duke’a Mondy’ego, ale Witek wciąż punktował (34:35). Zainspirowani grą środkowego z numerem „15” gracze #sercasopotu przyśpieszyli. Szczególnie dobrze zaczęła funkcjonować obrona, a do tego świetnie współpracowali Carlos Medlock i Nana Foulland. Swoje punkty dołożył również kapitan, Paweł Leończyk. Kiedy na 14 sekund przed syreną oznaczającą przerwę w ataku zebrał, a następnie udanie wykończył akcję Martynas Paliukenas, Trefl prowadził 45:39. Do momentu zmiany połowy ten wynik nie zmienił się.
Na trzecią kwartę drużyna Marcina Stefańskiego wyszła jeszcze bardziej zmotywowana. Cenny był fakt, iż żółto-czarni sprawiali zagrożenie niemal z każdej strony. Coraz bardziej tablice dominował Nana, nie do zatrzymania był Carlos, zaś Michał Kolenda i Martynas zarówno zbierali, jak i punktowali. Dzięki temu, po pięciu minutach drugiej połowy Trefl miał aż dziesięć punktów zapasu (58:48). Reagować próbował trener Paweł Turkiewicz, który prosił o kolejne przerwy, lecz żółto-czarni nic sobie z tego nie robili. Kiedy pod koniec kwarty Carlosa zastąpił Łukasz Kolenda, to młodszy z braci wziął ciężar gry na swoje barki, trafiając dwie „trójki”! Rewelacyjny okres pozwolił sopocianom objąć bezpieczne prowadzenie 73:58 przed ostatnimi dziesięcioma minutami.
Z każdą upływającą sekundą na twarzach gliwiczan dało się zauważyć coraz większe zrezygnowanie. Tym razem początek czwartej kwarty należał do wcześniej niezbyt widocznego Camerona Ayersa. Nasz rzucający trafiał zarówno z „pomalowanego”, jak i zza linii 6.75 metra. Na 3,5 minuty przed końcem spotkania na boisku pojawił się Mikołaj Kurpisz, a niedługo później zameldowali się tam też Błażej Kulikowski i Sebastian Rompa. Żółto-czarni mając pewny wynik walczyli o zdobycie premierowej „setki” w rozgrywkach Energa Basket Ligi 2019/2020. Niestety, licznik Trefla Sopot zatrzymał się jedno oczko przed tą magiczną liczbą, podobnie jak to również było podczas pierwszego starcia obu drużyn.
GTK: Payton Henson 25, Kacper Radwański 17, Duke Mondy 6, Joe Furstinger 6, Milivoje Mijović 5 oraz Mateusz Szlachetka 9, Łukasz Diduszko 3, Dawid Słupiński 0, Bartosz Majewski 0
Trefl: Carlos Medlock 17, Martynas Paliukenas 13, Nana Foulland 10, Witalij Kowalenko 10, Michał Kolenda 5 oraz Paweł Leończyk 13, Cameron Ayers 13, Łukasz Kolenda 13, Mikołaj Kurpisz 5, Sebastian Rompa 0, Błażej Kulikowski 0