Mistrzostwa rozpoczęły się w piątek, starciem przeciwko Gruzji. W tym meczu Polacy długo nie mogli złapać właściwego rytmu i przegrywali już nawet różnicą 17 punktów. W drugiej połowie sprawy w swoje ręce wziął jednak Kolenda, który dynamicznie mijał pierwszą linię obrony, co chwila wymuszając na rywalach przewinienia. Gruzini nie potrafili przepisowo powstrzymać zawodnika Trefla, na czym skorzystała cała polska drużyna. Łukasz łącznie stawał na linii aż 19 razy, a decydujący faul wymusił na 2,4 sekundy przed końcem meczu, gdy na tablicy widniał wynik 58:58. 18-latek trafił jeden rzut wolny, wyprowadzając biało-czerwonych na prowadzenie. Gruzini w ostatniej akcji nie zdołali już zdobyć punktów i Kolenda stał się bohaterem swojej drużyny. W całym meczu „Kolendziak” zdobył 24 oczka i był najlepszym strzelcem spotkania.
Dzień później młodzi Polacy zagrali z bardzo mocną Finlandią, będącą jednym z kandydatów do czołowych miejsc w turnieju. Biało-czerwoni uniknęli jednak podobnej końcówki jak w starciu z Gruzją i kontrolowali przebieg meczu, zwyciężając 81:66. Ogromne zasługi dla wygranej nad Finami ponownie miał Kolenda, który znów był liderem reprezentacji. Tym razem Łukasz rzucił 20 punktów, dokładając do swojego dorobku 4 asysty i 3 zbiórki. W tym spotkaniu trener Przemysław Frasunkiewicz mądrze dysponował siłami swojego lidera, który zagrał tylko 20 minut, ale wykorzystał czas spędzony na parkiecie w stu procentach.
Trzeci mecz turnieju przyniósł trzecią wygraną polskiego zespołu. Tym razem biało-czerwona armia pewnie pokonała Portugalię, zwyciężając różnicą 30 punktów – 93:63. Trener Frasunkiewicz mając w perspektywie trzydniowy maraton w fazie pucharowej, pozwolił zagrać krócej części kluczowych zawodników. Odpocząć mógł również Kolenda, który pojawił się na parkiecie na niecałe 15 minut, ale w tym czasie zdążył zanotować świetne 10 punktów i 6 asyst, pudłując tylko jeden rzut z gry.
Po trzech dniach grania z rzędu przyszła krótka przerwa, bo po niedzielnym starciu koszykarze kadry wybiegli ponownie na parkiet dopiero w środę. Ostatnim rywalem biało-czerwonych w fazie grupowej była reprezentacja Kosowa, która do spotkania z Polską nie miała na swoim koncie żadnego zwycięstwa. Nie zmieniło się to również w środowym starciu, wygranym przez zawodników Przemysława Frasunkiewicza 71:53. Szkoleniowiec raz jeszcze rozłożył minuty pomiędzy całą dwunastkę koszykarzy, dzięki czemu liderzy mogli złapać odrobinę oddechu, zwłaszcza w drugiej połowie. 15 minut spędzonych na parkiecie nie przeszkodziło jednak Kolendzie w zostaniu najlepszym strzelcem meczu, z 12 punktami na koncie.
Łukasz w pierwszych czterech meczach zanotował na swoim koncie średnio 16,5 punktu, 3,5 zbiórki i 3,5 asysty na mecz, grając przeciętnie zaledwie nieco powyżej 20 minut w każdym spotkaniu. Kolendziak najczęściej w całym turnieju wymuszał przewinienia rywali i trafił najwięcej wolnych ze wszystkich graczy ME. Wsród strzelców 18-latek zajmuje 8. miejsce, ale zawodnicy znajdujący się przed nim spędzili na parkiecie zdecydowanie więcej czasu. To pokazuje, że Kolenda jest bardzo efektywny, świetnie wykorzystując otrzymane minuty. W fazie pucharowej Łukasz na pewno będzie grał zdecydowanie dłużej, niż w ostatnich starciach grupowych.
Teraz przychodzi czas na decydujące starcia ćwierćfinałowe – przegrywający traci szansę na awans do dywizji A. W piątek o 19:30 Polacy zmierzą się w 1/4 finału z reprezentacją Czech, a wygrany z tego meczu spotka się ze zwycięzcą starcia gospodarzy turnieju – Bułgarów z Łotwą. Trzy najlepsze ekipy turnieju awansują do dywizji A, w której za rok wystąpi zespół U20. Oznacza to, że nawet w przypadku awansu wielu zawodników z obecnej kadry Polaków nie wystąpi w turnieju za rok. Nie dotyczy to jednak Kolendy, który jest o rok młodszy od większości swoich kolegów i w 2019 ponownie będzie mógł zagrać w mistrzostwach ekip U20.