Trefl Sopot ponownie górą! Zespół Marcina Stefański pokonał Anwil Włocławek 96:83 (29:27, 18:18, 29:21, 20:17) i odniósł trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu. Pięciu koszykarzy żółto-czarnej drużyny zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, ale prawdziwy popis gry zaprezentował Karol Gruszecki, który zdobył 24 punkty i trafił 6 z 8 rzutów za trzy.
Martynas Paliukenas, Łukasz Kolenda, Karol Gruszecki, Nuni Omot i Dominik Olejniczak – piątka, która rozpoczęła spotkania z Asseco i Polpharmą, przystąpiła również jako pierwsza do rywalizacji z Anwilem. Pierwsze punkty i to od razu rzutem trzypunktowym dał Treflowi Karol. Goście odpowiedzieli za sprawą Ivicy Radicia, a w kolejnych minutach obserwowaliśmy bardzo wyrównaną rywalizację, w której drużyny wymieniały się prowadzeniem. Świetnie punktowali wspomnieni wcześniej Karol oraz Ivica, ale również pozostali koszykarze mieli dobrze „nastawione celowniki”, dzięki czemu w ERGO ARENIE oglądaliśmy bardzo ofensywne spotkanie. W połowie inauguracyjnej kwarty Trefl prowadził 13:12, ale rywale nie pozwalali żółto-czarnym odskoczyć. Również zmiennicy, którzy pojawili się na parkiecie, pokazali dobrą dyspozycję. Z półdystansu trafił Paweł Leończyk, a odważne zagranie chwilę później zaprezentował TJ Haws. W ostatniej akcji pierwszej kwarty świetną dobitką popisał się kapitan #sercasopotu i po 10 minutach Trefl prowadził 29:27.
Inauguracyjne trafienie w drugiej kwarcie zanotował dobrze znany sympatykom Trefla Sopot, Artur Mielczarek. Nasza drużyna odpowiedziała za sprawą Dariousa Motena, ale kolejne dwie akcje należały do podkoszowych Anwilu, Krzysztofa Sulimy i Ivicy Radicia. Kiedy kolejny z wysokich, Walerij Lichodiej, trafił dla przyjezdnych, tablica wyników pokazała rezultat 33:36, a na wykorzystanie pierwszego przysługującego czasu zdecydował się trener Marcin Stefański. Niestety, po powrocie na parkiet kolejne punkty należały do Przemysława Zamojskiego, który trafił za trzy. Złą serię przełamał Dominik Olejniczak, a kiedy za trzy po raz trzeci trafił Karol Gruszecki, Trefl przegrywał już tylko 38:39! Co prawda Anwil powstrzymywał jeszcze przez chwilę napór Trefla, ale żółto-czarni dopięli w końcu swego – za trzy trafił TJ Haws i mieliśmy remis 43:43! Nasz amerykański rozgrywający poszedł za ciosem. Najpierw obsłużył świetnym podaniem Pawła Leończyka, który zdobył punkty, a w ostatnią akcję pierwszej połowy przeprowadził indywidualnie dając Treflowi prowadzenie w przerwie meczu 47:45.
Gra po zmianie stron rozpoczęła się od punktów skutecznego dzisiaj Radicia, ale sopocianie odpowiedzieli za sprawą Nuniego Omota. Trafienie napędziło naszego skrzydłowego, a kolejne minuty należały do niego. Akcja „2+1”, a także przebojowe zagranie zakończone asystą do trafiającego po raz czwarty za trzy Karola Gruszeckiego dała Treflowi prowadzenie 57:50. Ponadto włocławianie nie potrafili w tym momencie umieścić piłki w koszu, a takiego problemu nie mieli żółto-czarni. Odważne wejście Martynasa Paliukenasa pozwoliło nam na największe dotąd, dziewięciopunktowe prowadzenie! Przemysław Frasunkiewicz nie czekał dłużej i wykorzystał przerwę na żądanie. Wskazówki dały połowiczny sukces. Anwil przerwał złą passę, ale to wciąż sopocianie mieli kilkopunktową przewagę. Na nieco ponad trzy minuty przed końcem kwarty była ona nawet dwucyforwa (65:55), ale zawodnicy Anwilu walczyli. Pod koniec trzeciej części gry obie drużyny były powyżej tzw. limitu fauli i punkty były zdobywane głównie z linii rzutów wolnych. Nieco lepiej wykorzystali ten fragment włocławianie, którzy odrobili część strat, ale ponownie ostatnia minuta należała do TJ Hawsa! Rozgrywający Trefla Sopot dwukrotnie trafił za trzy i na 10 minut przed końcem meczu Trefl Sopot prowadził 76:66!
Świetnej formy rzutowej amerykańskiemu koledze pozazdrościł Karol Gruszecki. Nasz skrzydłowy dwukrotnie trafił za trzy, a sopocki zespół miał już czternaście oczek zapasu (84:70). Gospodarze ponownie udowodnili, że potrafią stworzyć zagrożenie z każdej strony, kiedy to ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Dominik Olejniczak. Jego dwie akcje z rzędu „2+1” były przysłowiowym gwoździem do trumny dla nadziei Anwilu Włocławek na korzystny rezultat w dzisiejszym spotkaniu. Trefl prowadził już 90:74, a dodatkowo rywale do końca gry musieli sobie radzić bez Ivana Almeidy, który zanotował piąte przewinienie. Ostatnie minuty meczu nie należały do najbardziej pasjonujących, ale najważniejszy był fakt, iż nawet przez chwilę zwycięstwo sopocian nie było zagrożone. Trefl pokonał Anwil Włocławek 96:83 i mógł cieszyć się z trzeciego zwycięstwa z rzędu! Kolejne wyzwanie już w sobotę – za trzy dni drużyna Marcina Stefańskiego po raz pierwszy zagra w Arenie Ostrów, gdzie zmierzy się z gospodarzami hali, Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski.
Trefl Sopot: Karol Gruszecki 24, Nuni Omot 20, Dominik Olejniczak 12, Martynas Paliukenas 4, Łukasz Kolenda 0 oraz TJ Haws 15, Paweł Leończyk 13, Darious Moten 4, Michał Kolenda 4, Witalij Kowalenko 0, Daniel Ziółkowski 0, Łukasz Klawa 0
Anwil Włocławek: Ivica Radić 22, Rotnei Clarke 15, Przemysław Zamojski 12, Ivan Almeida 8, Walerij Lichodiej 2 oraz Shawn Jones 10, Andrzej Pluta jr 7, Krzysztof Sulima 4, Artur Mielczarek 3, Wojciech Tomaszewski 0, Adam Piątek 0