W meczu 27. kolejki Energa Basket Ligi Trefl Sopot przegrał na wyjeździe z Kingiem Szczecin 73:98 (17:26, 22:26, 21:24, 13:22). Najwięcej punktów dla naszego zespołu zdobył Yannick Franke (18).
W pierwszych dwóch minutach meczu piłkę do kosza kierowali wyłącznie gospodarze, co dało im prowadzenie 4:0. Dorobek Trefla otworzył duet Warner-Sharma, którzy przeprowadzili efektowną akcję alley-oop. To właśnie rozgrywający wziął ciężar naszej gry na swoje barki, ale King nie pozwolił się dogonić. Co więcej, po dwóch przechwytach i punktach Kacpra Borowskiego gospodarze odskoczyli na siedem oczek i o premierowy czas poprosił Marcin Stefański. Niestety, nie zmieniło to wiele w obrazie gry. Zespół Kinga korzystał z licznych strat sopockiej drużyny i miał już nawet trzynaście punktów przewagi. Dopiero ostatnia minuta tej części meczu wyglądała dla nas lepiej. Kwartę zakończyła trójka Michała i było 26:17.
„Wilki Morskie” szybko wróciły do dwucyfrowej przewagi. Bezbłędny był Threatt, który miał wsparcie kolegów i nawet trafienia Darrina czy Yannicka nie przekładały się na redukowanie strat, dlatego drugą przerwę wziął trener Stefański. To także nie pomogło żółto-czarnym. Po indywidualnej akcji Schenka King prowadził już 43:26. Dopiero wtedy Trefl zanotował lepszy moment – trójka i lay up Angelo, a także celne próby z dystansu Michała i Karola zbliżyły nas na -8. Na więcej gospodarze już nie pozwolili i w zaledwie 47 sekund zdobyli siedem punktów z rzędu. Ostatnie trafienie przed przerwą zapisał Yanna, ale to King prowadził 52:39.
Drugą połowę zainaugurowały dwie akcje „2+1” – najpierw Pawła, a następnie Dorsey-Walkera. Niestety, gospodarze bardzo szybko przejęli inicjatywę. Jedynym zawodnikiem, z którym rywale mieli kłopot, był Paweł Leończyk. To jednak było zdecydowanie zbyt mało na Kinga – po celnym rzucie Threatta przeciwnicy prowadzili już 66:46. Poderwać nasz zespół próbował Yanna, który w niespełna dwie minuty zapisał 11 punktów (3/3 za trzy), co pozwoliło nam odrobić blisko połowę strat (71:60), ale końcówka kwarty ponownie należała do rywali. Na 10 minut przed końcem spotkania King miał szesnaście oczek więcej (76:60).
Dwa trafienia zawodników ze Szczecina na początku czwartej kwarty dało im już dwadzieścia punktów zapasu. Żółto-czarni nie mieli argumentów, aby odwrócić losy meczu, a przeciwnicy dokładali kolejne oczka do swojej przewagi. Ostatecznie przegraliśmy 73:98, co sprawia, że nasze szanse na awans do fazy play-off są minimalne.
King Szczecin: Threatt 20, Richardson 16, Dorsey-Walker 14, Borowski 13, Langevine 7 oraz Davis 8, Schenk 6, Kikowski 6, Kroczak 5, Matczak 3, Bartosz 0
Trefl Sopot: Franke 18, Warner 9, Kolenda 8, Davis 6, Sharma 2 oraz Leończyk 12, Gruszecki 7, Szlachetka 5, Dorsey 3, Ziółkowski 3