W meczu 25. kolejki Energa Basket Ligi Rawlplug Sokół Łańcut pokonał Trefla Sopot 81:74 (18:16, 20:17, 14:27, 29:14). Najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobył Jarosław Zyskowski (19).
Z powodu urazów w spotkaniu w Łańcucie nie mogli zagrać Garrett Nevels, Jean Salumu oraz Cameron Wells. Do dyspozycji trenera byli za to Darious Moten i Strahinja Jovanović, a amerykański skrzydłowy rozpoczął nawet mecz w pierwszej piątce. Premierowe minuty były wyrównane. W naszym zespole szybko swoje konta otworzyli Ivica, Jarek oraz wspomniany Darious. Po niespełna pięciu minutach było 7:8, a trener Tabak zdecydował się desygnować do gry Strahinję. Serbski rozgrywający potrzebował minuty, aby zapisać premierowe dwa punkty dla Trefla Sopot. Do końca kwarty oglądaliśmy zacięte zmagania, czego potwierdzeniem był wynik 18:16.
Drugą część meczu zainaugurowało pięć punktów Rolo. Kiedy swoje konto w Q2 otworzył Sokół, szybko swoją drugą trójką odpowiedział łotewski skrzydłowy i było 21:25. W kolejnych minutach obie drużyny miały problem ze skutecznym zakończeniem swoich akcji. Impas przerwał Wrona, ale po chwili oczka dopisał też Jarek i o czas poprosił Marek Łukomski. Po powrocie na parkiet gospodarze robili wszystko, aby odrobić straty i po trzech celnych wolnych Szczypińskiego to im się udało – na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy było 31:31. Rywale poszli za ciosem i po punktach Sandersa wrócili na prowadzenie, więc tym razem na przerwę zdecydował się Żan Tabak. Niestety, Sokół nie tylko utrzymał przewagę, ale także – dzięki trójce Eadsa w ostatniej akcji – ją powiększył (38:33).
Po zmianie stron nasi zawodnicy dążyli do odrobienia strat. Udało się to po nieco ponad 200 sekundach gry – po trójce Jarka było 44:43 dla Trefla! O czas od razu poprosił trener Łukomski, a po wznowieniu gry ponownie oglądaliśmy zaciętą rywalizację. Aż do 26 minuty meczu żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż trzy oczka. W końcu przełamali to sopocianie. Za trzy trafili Andrzej oraz Rolo, a tablica wyników pokazała 47:54. W końcówce kwarty celny rzut zza łuku oddał też Michał i na 10 minut przed końcem mieliśmy osiem punktów więcej.
W decydującą część spotkania lepiej weszli rywale, którzy szybko zbliżyli się na dwa oczka. Gospodarze poszli za ciosem, a trójka Sandersa dała im remis 66:66. To napędziło rozgrywającego Sokoła. Kolejne punkty oraz asysta przy trójce Kołodzieja sprawiły, że było już 71:67 dla gospodarzy i o czas poprosił Żan Tabak. Niestety, po powrocie na parkiet nadal nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na zatrzymanie Sandersa. Sokół zbudował bezpieczną przewagę i ostatecznie udanie zrewanżował się za spotkanie w pierwszej rundzie Energa Basket Ligi.
Trefl Sopot: Zyskowski 19, Radić 10, Moten 3, Pluta 3, Kulikowski 0 oraz Jovanović 11 (7 zb., 7 as.), Freimanis 11, Gordon 10, Kolenda 5
Fot. Lepszym Okiem Fotografia