Trefl Sopot

Premierowe spotkanie w Orlen Basket Lidze dla „Rottweilerów”. Anwil Włocławek – Trefl Sopot 91:83

1 rok temu | 24.09.2023, 20:27
Premierowe spotkanie w Orlen Basket Lidze dla „Rottweilerów”. Anwil Włocławek – Trefl Sopot 91:83

W spotkaniu 1. kolejki Orlen Basket Ligi Trefl Sopot przegrał z Anwilem Włocławek 83:91 (20:25, 23:21, 21:23, 19:22). W Hali Mistrzów najlepszym strzelcem naszej drużyny był Andy Van Vliet, który zapisał double-double (23 punkty i 13 zbiórek). 

Żółto-czarni świetnie rozpoczęli mecz w Hali Mistrzów. Zza łuku celnie przymierzyli Benedek i Auston i było 6:0! Gospodarze ruszyli w pogoń i po 150 sekundach na tablicy wyników mieliśmy już remis. Rywale poszli za ciosem i po chwili to oni po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Sopocianie próbowali utrzymać kontakt punktowy, ale ekipa z Włocławka narzuciła mocne tempo i w drugiej połowie premierowej kwarty odskoczyła na +7. Część strat udało nam się odrobić dzięki dobrej akcjom Paula, ale po 10 minutach to Anwil prowadził 25:20.

Grający szerokim składem włocławianie nie odpuszczali. Wystarczyło niespełna 120 sekund, aby Anwil po raz pierwszy zyskał dwucyfrową przewagę. Szybko musiał reagować trener Żan Tabak. Po przerwie sopocianie zdobyli cztery punkty z rzędu, lecz na więcej popularne „Rottweilery” nie pozwoliły. W kolejnych minutach zespoły toczyły zaciętą rywalizację, a na tablicy wyników utrzymywało się kilka oczek przewagi Anwilu. Szesnasta minuta należała do Andy’ego. Najpierw udana akcja pod koszem, a następnie trójka belgijskiego podkoszowego pozwoliły nam się zbliżyć na -4. Za przykładem swojego kolegi poszli Kuba i Mikołaj, a kiedy Andy zanotował kolejne trafienie po zbiórce w ataku, to Trefl prowadził 43:42! W ostatniej minucie pierwszej połowy punktował jednak wyłącznie Anwil i to gospodarze schodzili do szatni z trzypunktową przewagą.

Drugą połowę zainaugurowała trójka Andy’ego, lecz rywale szybko wrócili na prowadzenie. Po celnym rzucie zza łuku Petraska było 58:51 i już w trzeciej minucie po zmianie stron na przerwę zdecydował się Żan Tabak. Niestety, stroną przeważającą nadal była drużyna Przemysława Frasunkiewicza. Po akcji „2+1” Sandersa zespoły dzieliło już jedenaście oczek i trener Tabak wziął kolejny czas. Wskazówki chorwackiego szkoleniowca przełożyły się na poprawę naszej gry – w ostatnich 120 sekundach Q3 obroniliśmy swój kosz, a dodatkowo rzuciliśmy sześć punktów i było 69:64.

Żółto-czarni walczyli o odrobienie strat, ale na udane akcje Trefla gospodarze mieli odpowiedź. Z każdą minutą coraz większe przełożenie na parkiet miała także szerokość składów, którymi dysponowały obie drużyny. Anwil nadal napierał, a sopocianie – grający 8-osobową rotacją – musieli ponadto sobie radzić bez Paula, który zanotował piąte przewinienie. Na niespełna trzy minuty przed końcem Luke Petrasek przymierzył zza łuku i Anwil był już na +13. Mimo starań żółto-czarnych miejscowi do końca utrzymali bezpieczną przewagę. Oba zespoły zapisały taką samą skuteczność z gry (po 46%), ale to gospodarze mieli aż o dziesięć więcej asyst niż nasza drużyna (21 do 11).

Trefl Sopot: Van Vliet 23 (13 zb.), Varadi 15, Best 6, Barnes 3, Zyskowski 0 oraz Witliński 15 (7 zb.), Scruggs 11, Musiał 10
Udostępnij
 
6702832