Finał Superpucharu Polski 2024 bez Trefla Sopot. W Radomskim Centrum Sportu żółto-czarni przegrali z Kingiem Szczecin 76:83 (9:19, 18:17, 28:27, 21:20). Mimo słabego początku i straty aż 19 punktów w połowie trzeciej kwarty, mistrzowie Polski nie poddali się i doprowadzili do zaciętej końcówki. Świetne spotkanie rozegrał Jarosław Zyskowski, który zdobył 26 punktów i ani razu nie pomylił się zza łuku (6/6), zaś z double-double mecz zakończył Jakub Schenk (11 punktów i 10 asyst).
Na pierwsze trafienie sopocian w sobotniej rywalizacji czekaliśmy aż cztery minuty – piłkę przechwycił Bartek Jankowski, który rozpoczął mecz w S5, a kontrę pewnie zakończył Tarik. Niestety, kolejne akcje należały do Kinga. Seria 7-0 dała im prowadzenie 12:2 i zaowocowała pierwszym czasem wziętym przez Żana Tabaka. Po wskazówkach naszego trenera ruszyliśmy do odrabiania start. Swoje konto otworzyli Jarek, Aaron i Mikołaj, ale w końcówce Q1 odpowiedział King i utrzymał dziesięć oczek różnicy.
Druga kwarta była bardziej wyrównana. W ataku naszą grę próbował rozruszać Trey McGowens, lecz szczecinianie także nie próżnowali i utrzymywali bezpieczną przewagę. Co gorsza, już w 17 minucie nasz obwodowy „złapał” trzeci faul, co skutkowało zmianą. Pod nieobecność Treya punkty zdobyli Jarek, Mikołaj oraz Aaron, ale to wystarczyło, aby odrobić tylko jedno oczko. Do szatni schodziliśmy przy wyniku 27:36.
Po zmianie stron King szybko wrócił na dwucyfrowe prowadzenie. Niestety, rywale przejęli inicjatywę. Po niespełna 180 sekundach Q3 mieli aż osiemnaście punktów więcej i z czasu musiał skorzystać Żan Tabak. Choć po przerwie King nadal utrzymywał wysokie tempo, to nasza gra z każdą minutą wyglądała coraz lepiej. W ataku z dobrej strony pokazywali się Kuba i Marcus, a ważne oczka dorzucał tez kapitan, Jarek Zyskowski. Mimo że na minutę przed końcem Q3 przegrywaliśmy -16, to ostatnie 60 sekund dało nadzieje na odrobienie strat – sopocianie zanotowali run 8-0 i do odrobienia została im tylko połowa strat!
Świetna końcówka dała nam impuls na start decydującej kwarty. Tym razem w roli głównej był duet Phillip-Zyskowski. Po czwartej trójce kapitana udało nam się zbliżyć na zaledwie jeden punkt! Kiedy dwukrotnie z linii rzutów wolnych pomylił się Nicholson, mistrzowie Polski mieli akcję, która mogła im dać pierwsze prowadzenie. Niestety, zza łuku nie trafił Aaron Best. Skorzystali z tego gracze Kinga – podopieczni trenera Miłoszewskiego zdobyli pięć punktów z rzędu i ponownie odskoczyli. Choć w ataku szalał Jarek, który dołożył piątą i szóstą trójkę (na sześć prób!), to szczecinianie umiejętnie korzystali z naszych problemów z faulami i do końca nie oddali prowadzenia.
Trefl Sopot: Zyskowski 26 (6/6 za trzy), Phillip 9, Groselle 7, McGowens 7, Jankowski 0 oraz Schenk 11 (10 as.), Weathers 8, Witliński 4, Best 4