Trefl Sopot przegrał z Anwilem Włocławek 82:89 (20:34, 19:20, 20:17, 23:18) w meczu 25. kolejki Energa Basket Ligi. Drużyna Marcina Stefańskiego źle rozpoczęła spotkanie, a następnie nie była w stanie odrobić znacznych strat. Najwięcej punktów dla naszego zespołu zdobył Yannick Franke (25).
W pierwszej piątce na mecz z Anwilem znalazł się Angelo Warner, dla którego był to debiut w żółto-czarnych barwach. To właśnie nasz nowy rozgrywający zdobył pierwsze oczka dla Trefla, jednak wcześniej zza łuku przymierzył Kamil Łączyński i to goście byli na prowadzeniu. W następnych akcjach punktowe konta otworzyli Mathews, Bell oraz Dimec, a dla nas trafił tylko Michał, co pozwoliło rywalom zyskać pięć oczek zapasu. Niestety, ekipa z Włocławka z każdą minutą rozpędzała swoją grę i przy 9:17 o czas poprosił Marcin Stefański. Po powrocie na parkiet udało się zredukować straty do -5, jednak po chwili z dystansu trafił Bell i Anwil ponownie zaczął budować swoją przewagę. Przyjezdni bezlitośnie wykorzystywali słabą obronę Trefla (92% skuteczności z gry), co po pierwszej części meczu dało im prowadzenie 34:20.
Start drugiej kwarty również nie należał do udanych. Anwil zdobył osiem punktów z rzędu i miał aż dwadzieścia dwa oczka więcej (42:20). Impas w grze ofensywnej Trefla przerwał trójką powracający po kontuzji Darious. Jego śladem poszedł Michał, a następnie nasz skrzydłowy popisał się akcją „2+1”, dzięki czemu zredukowaliśmy dziewięć punktów różnicy (29:42). W kolejnych minutach oglądaliśmy wyrównaną rywalizację, co jednak odpowiadało wyłącznie włocławianom, którzy utrzymywali się na komfortowym prowadzeniu. Taki stan rzeczy utrzymał się aż do przerwy – do szatni zespoły schodziły przy wyniku 39:54.
Początek drugiej połowy należał do Żigi Dimca. W ciągu trzech minut środkowy włocławian trzykrotnie trafił do naszego kosza, a ponadto punkty zdobył Petrasek i goście byli już na +23. Grę sopocian wziął na swoje barki Yannick Franke. Holenderski obwodowy zdobył trzynaście punktów z rzędu dla Trefla, a kiedy następnie zza łuku celnie przymierzył DeAndre, to różnica wynosiła już tylko dziesięć oczek (55:65). Straty udało się nawet zmniejszyć do -8, jednak końcówkę kwarty lepiej rozegrali goście i przed decydującą częścią spotkania było 59:71.
Sopoccy kibice zgromadzeni w ERGO ARENIE mieli nadzieję, iż od początku czwartej kwarty Trefl ruszy do dalszej pogoni, ale w ciągu czterech minut żółto-czarni zdobyli zaledwie trzy oczka, a Anwil wykorzystał to i uciekł na +16. Nasi gracze walczyli jednak do końca. Trafienia Josha i Dariousa oraz piąta już trójka Yannicka zbliżyły nas na osiem punktów różnicy, lecz kolejne dwa oczka należały do włocławian. Gospodarze zostali zmuszeni do obrony na całym parkiecie i dało to dobry efekt, gdyż zrobiło się 80:86. Niestety, w kolejnej akcji ekipa Przemysława Frasunkiewicza udanie wyszła spod pressingu, a będący sam na sam z koszem Maciej Bojanowski zdobył łatwe punkty i tym samym praktycznie zamknął temat zwycięstwa w spotkaniu.
Trefl Sopot: Franke 25, Sharma 14 (5 zb.), Kolenda 11, Leończyk 5, Warner 2 (7 as.) oraz Davis 13, Moten 8, Szlachetka 3, Gruszecki 1
Anwil Włocławek: Dimec 16, Petrasek 14, Mathews 14, Łączyński 13, Bell 7 oraz Bojanowski 9, Dykes 8, Nowakowski 5, Kowalczyk 3, Frąckiewicz 0, Woroniecki 0