W pierwszym spotkaniu TOP16 FIBA Europe Cup Trefl Sopot przegrał ze Sportingiem Lizbona 72:83 (16:31, 24:23, 13:17, 19:12). Najwięcej punktów dla żółto-czarnych zdobył Yannick Franke (17).
Premierowe starcie w TOP16 FIBA Europe Cup zaczęliśmy w tym samym ustawieniu co mecz z MKS-em Dąbrowa Górnicza, czyli Darrin Dorsey, Michał Kolenda, Karol Gruszecki, DeAndre Davis i Josh Sharma. W spotkanie lepiej weszli przyjezdni, którzy objęli prowadzenie 4:0. Pierwsze punkty dla Trefla zdobył Michał, lecz Sporting nie pozwolił na wyrównanie. Kolejne trzy akcje kończyły się trójkami – dwukrotnie zrobił to Ventura, a raz Karol i było 5:10. Gracze z Lizbony powiększyli przewagę, gdy akcją „2+1” popisał się Patton. Gdy Portugalczycy wyszli na dwucyfrowe prowadzenie (7:17) swój pierwszy czas wziął Marcin Stefański. Po powrocie na parkiet nasi zawodnicy postawili na rzuty z dystansu – zza linii 6.75 metra trafili Darrin i Yannick Franke, lecz to wciąż Sporting miał inicjatywę. Kwartę zakończyły punkty Huberta Łałaka, ale to przyjezdni prowadzili 31:16.
W drugą część meczu lepiej weszli sopocianie, którzy po trafieniu Dariousa oraz trójce Karola odrobili pięć punktów. Sporting odpowiedział dwoma oczkami, ale po chwili kolejne pięć dołożył Yannick i było już tylko 26:33! Niestety, goście dość szybko wrócili do gry z pierwszej kwarty i ponownie zyskali dwucyfrową przewagę. Nasi zawodnicy nie mogli poradzić sobie z Williamsem oraz Pattonem. Przy 30:45 na drugi czas zdecydował się trener Stefański. Wskazówki naszego szkoleniowca dobrze podziałały na sopocian – za trzy celnie przymierzyli Darrin oraz Michał i tym razem na przerwę zdecydował się Luis Magalhaes. Po powrocie na parkiet grę ekipy z Portugalii wziął Tanner Omlid – gracz z USA trzykrotnie próbował za trzy i, niestety, wszystkie próby kończyły się sukcesem, co było potwierdzeniem świetnej dyspozycji rzutowej gości. Na przerwę ekipa z Lizbony schodziła z blisko 70% skutecznością w tym elemencie (9/13) i prowadzeniem 54:40.
Na start drugiej połowy przez ponad 1.5 minuty żadna z drużyn nie potrafiła umieścić piłki w koszu. Impas przełamał Michał Kolenda, ale szybko odpowiedział – i to niestety rzutem za trzy – Travante Williams. Dystans punktowy utrzymywał się, bo nawet kiedy Trefl zdobywał punkty, to po chwili kolejną trójkę dopisywał Sporting. To napędzało drużynę z Lizbony, która w 26 minucie wyszła na 63:44 i o czas poprosił Marcin Stefański. Niestety, nie zmieniło to obrazu gry. Na 10 minut przed końcem sopocianie tracili do rywali osiemnaście punktów (53:71).
W decydującą kwartę dobrze wszedł Paweł Leończyk, który do czterech oczek dołożył dobrą akcję w defensywie. Dobry impuls w grze dał także… Hubert Łałak! Udane akcje 18-latka napędziły nie tylko sopocką publiczność, ale także jego pozostałych kolegów z zespołu. Trójka Michała, kolejna dobra akcja kapitana oraz trafienie Yannicka zmniejszyły straty do dziewięciu punktów na dwie minuty przed końcem. Mogło być jeszcze lepiej, ale w kolejnych akcjach piłka po rzutach naszego zespołu nie wpadała do kosza. Czego nie udało się nam, zrobił Sporting – zza linii 6.75 metra celnie przymierzył Fernandes i na minutę przed końcem było +12 dla gości. Jako ostatni piłkę w koszu umieścił Josh, który wykorzystał jeden z dwóch rzutów osobistych.
Trefl Sopot: Kolenda 12, Sharma 7, Dorsey 6, Gruszecki 6, Davis 5 (7 zb.) oraz Franke 17 (4 as.), Leończyk 13, Moten 4, Łałak 2, Klawa 0
Sporting CP: Williams 18, Patton 16, Ventura 10, Downs 5, Fernandes 3 oraz Omlid 16, Cardoso 6, Smith 6, Fofana 3, Monteiro 0, Revalo 0
Oficjalnym Sponsorem Rozgrywek Trefla Sopot w FIBA Europe Cup jest Trefl Toys Sp. z o.o. Sp. K.