Trefl Sopot

Mistrz Polski górą w ERGO ARENIE. Trefl Sopot – Anwil Włocławek 64:77

4 lata temu | 09.02.2020, 22:41
Mistrz Polski górą w ERGO ARENIE. Trefl Sopot – Anwil Włocławek 64:77

Anwil Włocławek z powodzeniem wziął rewanż za porażkę z pierwszej rundy pokonując w ERGO ARENIE Trefla Sopot 77:64 (20:20, 21:15, 17:18, 19:11). Najwięcej punktów dla żółto-czarnych zdobył Paweł Leończyk (15). Rywalizację z trybun obserwowało 4702 osoby, co jest aktualnie drugim wynikiem frekwencyjnym w tym sezonie Energa Basket Ligi!

Start gry należał do Michała Kolendy. Trójka, lay-up i kolejna trójka dały Treflowi osiem punktów i jedno oczko przewagi nad rywalami z Włocławka. W zespole gości dobry początek zanotował Krzysztof Sulima, który aż trzykrotnie trafił zza linii 6,75 m. Swoje oczka dołożyli też amerykańscy koszykarze Anwilu, Ricky Ledo oraz Shawn Jones, co pozwoliło gościom nie tylko na objęcie prowadzenia, ale zbudowanie nawet dość solidnej przewagi (10:17). Mistrzowie Polski skierowali swoją uwagę na starszego z braci Kolenda , a żółto-czarni świetnie na to zareagowali pod koniec kwarty. Duet Leończyk-Foulland zaczął z powodzeniem grać pod koszem i dzięki temu sopocianie odrabiali straty. Kiedy na 28 sekund przed syreną ponownie trafił Nana, tablica wyników pokazała remis 20:20! Z takim rezultatem drużyny udały się na ławkę rezerwowych po pierwszej kwarcie.

Drugą część meczu goście rozpoczęli od zdobycia czterech punktów. Na taki obrót spraw odpowiedział rzutem za trzy Carlos Medlock, dla którego były to pierwsze punkty w spotkaniu. Anwil miał inicjatywę, ale nie potrafił odskoczyć na więcej niż cztery oczka. Dość niespodziewanie w tej części spotkania kluczowym zawodnikiem żółto-czarnych był Mikołaj Kurpisz. Niespełna 22-letni koszykarz zdobywał punkty, zbierał w ataku i obronie, a kiedy trafił za trzy trener Igor Milicić poprosił o przerwę (29:30). W kolejnej akcji niecelnie rzucał Chris Dowe, za to bezbłędny po drugiej stronie był Paweł Leończyk i Trefl wyszedł na prowadzenie! To rozjuszyło zespół mistrza Polski. Gracze Anwilu szybko odzyskali inicjatywę zdobywając aż dziewięć punktów z rzędu. Passę przerwał dopiero wsad Nany Foulland’a, jednak na przerwę to goście schodzili z prowadzeniem 41:35.

W trzecią kwartę lepiej weszli goście. Kolejne oczka Sulimy oraz trójka Ricky’ego Ledo sprawiły, że po raz pierwszy Anwil miał dwucyforwą przewagę punktową (46:35). Na taki obrót spraw zareagował trener Marcin Stefański, który skorzystał z czasu na żądanie. W następnych minutach gra wyrównała się, co przy korzystnym rezultacie odpowiadało gościom z Włocławka. Sygnał do ataku dla żółto-czarnych dał Łukasz Kolenda. Rozgrywający odważnie wchodził pod kosz, a kiedy po jednej z takich szarż był faulowany, sędziowie orzekli dwa rzuty wolne dla gracza z numerem „1”. Przy pierwszym z nich piłka nie znalazła drogi do kosza, lecz drugi był już skuteczny. Było to jubileuszowe trafienie – w tym momencie Łukasz Kolenda zanotował 600 punkt dla #sercasopotu. Ten wyczyn jeszcze bardziej umotywował rozgrywającego, który po chwili trafił za trzy i było już tylko 49:53. Po chwili kolejne oczka dorzucił brat Michał, a kiedy Łukasz bezbłędnie wykonał rzuty wolne sopocianie przegrywali zaledwie 53:55. Ostatnie słowo należało jednak do debiutującego w rozgrywkach Energa Basket Ligi McKenzi’ego Moore’a, który trafił za trzy. Dziesięć minut przed końcem spotkania wszystko losy spotkania wciąż nie były rozstrzygnięte.

Pierwsze dwie i pół minuty czwartej kwarty to dobra gra Szymona Szewczyka. Kapitan „Rottwielerów” jako jedyny zawodnik na parkiecie zdobywał w tym czasie punkty, dzięki czemu Anwil prowadził 63:55. Passę przerwała kolejna udana akcja Michała Kolendy, ale odpowiedź „Szewca” była natychmiastowa. Szymon nie mylił się także z rzutów wolnych. Mimo iż przez ponad sześć minut tej kwarty tylko on zdobywał punkty dla gości, to prowadzenie Anwilu powiększyło się o trzy oczka. Rozstrzygające były jednak następne 120 sekund. Trójka Chris’a Dowe’a i Ricky’ego Ledo oraz niecelne rzuty żółto-czarnych sprawiły, iż na półtorej minuty przed końcem Anwil był niemal pewny wygranej (75:62). W związku z tym trener Marcin Stefański postanowił dać szanse gry młodym zawodnikom Trefla – na parkiecie pojawili się Benjamin Didier-Urbaniak, Błażej Kulikowski, Daniel Ziółkowski i Sebastian Rompa. Temu ostatniemu udało się nawet zapisać na swoim koncie dwa oczka, jednak nie odmieniło to losów meczu.

Trefl: Paweł Leończyk 15, Michał Kolenda 15, Nana Foulland 12 (10 zb.), Carlos Medlock 5, Cameron Ayers 0 oraz Łukasz Kolenda 9, Mikołaj Kurpisz 6, Sebastian Rompa 2, Witalij Kowalenko 0, Benjamin Didier-Urbaniak, Daniel Ziółkowski 0, Błażej Kulikowski 0

Anwil: Ricky Ledo 14, Chris Dowe 13, Krzysztof Sulima 12, Shawn Jones 12 (10 zb.), Michał Sokołowski 1 oraz McKenzie Moore 16, Szymon Szewczyk 9, Rolands Freimanis 0, Igor Wadowski 0, Adam Piątek 0

Udostępnij
 

Sponsorzy i Partnerzy

Sponsorzy Tytularni
SPONSOR ZŁOTY
Sponsor Strategiczny
Partnerzy wspierający i techniczni
Patroni medialni
Sponsor Tytularny Orlen Basket Ligi
10225784