Filip Dylewicz ma 37 lat i mierzy 202 cm. Do Sopotu trafił przed 20 laty z Astorii Bydgoszcz. Od 1997 do 2008 roku w żółto-czarnych barwach sięgnął najpierw po trzy tytuły mistrza Polski juniorów, a później po pięć złotych, srebrny i brązowy medal seniorskich mistrzostw kraju, cztery Puchary Polski i jeden Superpuchar. W kolejnym sezonie, w barwach Asseco Prokomu Sopot, sięgnął po kolejne mistrzostwo Polski, po czym związał się z włoskim Air Avellino. Do Trefla wrócił w sezonie 2010/2011, spędzając tu kolejne trzy lata i prowadząc w tym czasie sopocian do wicemistrzostwa kraju oraz dwóch Pucharów i Superpucharów Polski. W 2013 roku przyjął ofertę PGE Turowa Zgorzelec, z którym sięgnął po kolejne złoto i srebro PLK. Przed rokiem ponownie zameldował się w Sopocie i w sercu Trójmiasta grać będzie również w sezonie 2017/2018.
– Jestem szczęśliwy, że zostaję w domu, w Sopocie. Cieszę się, że spędzę kolejny rok w Treflu, którego trzon wciąż stanowić będą gracze, z którymi zżyliśmy się w poprzednim sezonie. Ta stabilizacja jest bardzo ważna i napawa optymizmem przed startem nowych rozgrywek. Gwarantuję, że w każdym meczu będę dawał z siebie wszystko, aby drużyna mogła walczyć o kolejne wygrane – deklaruje „Dylu”.
W sezonie 2016/2017 Dylewicz wystąpił w 28 meczach PLK, 18 z nich rozpoczynając w wyjściowej piątce. Średnio na boisku spędzał 28 minut, notując w tym czasie 11,4 punktu, 5,2 zbiórki i 2,3 asysty.
– Filip był ważnym elementem naszej drużyny w poprzednim sezonie i liczę, że będzie jego siłą również w nadchodzących rozgrywkach. Jego charyzma i doświadczenie mogą być jednym z najważniejszych atutów zespołu w najważniejszych momentach sezonu, dlatego cieszę się, że „Dylu” zostaje z nami na kolejny rok – ocenił Marcin Kloziński, trener Trefla.
Do tej pory w najwyższej klasie rozgrywkowej Dylewicz wystąpił w 593 spotkaniach, co daje mu czwarte miejsce w historii polskiej koszykówki. Do zrównania się z zajmującym trzecią lokatę Mariuszem Bacikiem brakuje mu jeszcze 34 meczów. Aby mógł osiągnąć ten próg już w najbliższym sezonie, Trefl musiałby awansować do fazy play-off, a sam „Dylu” – wystąpić praktycznie we wszystkich starciach.
– To dla mnie oczywiście dodatkowa motywacja. Poprawianie indywidualnych statystyk jest ważne, ale najważniejsze jest dobro drużyny. Liczę, że uda nam się osiągnąć ten cel, aby sprawić radość naszym kibicom – dodaje 37-latek.