Trefl Sopot, w niezwykle ważnym spotkaniu w kontekście walki o fazę play-off, pokonał w ERGO ARENIE WKS Śląsk Wrocław 86:76 (24:22, 14:17, 21:13, 27:24). Ze świetnej strony zaprezentował się Darious Moten, który w debiucie zdobył 16 punktów, do których dołożył 5 zbiórek i 2 bloki.
Drużyna Marcina Stefańskiego świetnie rozpoczęła rywalizację o 6. miejsce w tabeli. Po dwóch minutach gospodarze prowadzili 7:0 za sprawą punktów Witalija Kowalenki, Nany Foullanda i trzypunktowego rzutu Carlosa Medlocka. Co prawda Michael Humphrey zdobył pierwsze punkty dla wrocławian, ale żółto-czarni zdobyli kolejne siedem oczek z rzędu, co dało im prowadzenie aż 14:2! Pierwsza połowa kwarty była w wykonaniu Trefla niemal perfekcyjna, a jednak koszykarze siedemnastokrotnego mistrza Polski potrafili odpowiedzieć. Dwie trójki – Danny’ego Gibsona i Aleksandra Dziewy – sprawiły, że przewaga Trefla stopniała do sześciu oczek. Rzutem zza linii 6.75 metra odpowiedział Cameron Ayers, ale kolejne dobre akcje Gibsona i Dziewy oraz punkty Torina Dorna pozwoliły zbliżyć się na trzy oczka. Amerykański skrzydłowy miał swój czas – udany lay up oraz jeden trafiony rzut wolny dał remis 17:17! Wrocławski napór na objęcie prowadzenia udało się powstrzymać Łukaszkowi Kolendzie, którego celny rzut oznaczał trzy punkty dla sopocian. Po pierwszej kwarcie Trefl prowadził 24:22.
Drugą kwartę od powiększenia swojego dorobku rozpoczął Dziewa (24:24), jednak żółto-czarni nie chcieli dać rywalom przejąć inicjatywy punktowej. Swoje debiutanckie oczka rzutem zza linii 6.75 metra zdobył Darious Moten, po chwili trafili Paweł Leończyk oraz Cameron Ayers, a Trefl prowadził 31:24. W związku z tym przerwę na żądanie postanowił wykorzystać Oliver Vidin. Rady serbskiego trenera okazały się skuteczne. Kolejne cztery minuty goście wygrali 10-1 i dzięki temu po raz pierwszy w czasie meczu w ERGO ARENIE wyszli na prowadzenie. Tym razem z czasu skorzystał Marcin Stefański. Jego zespół wrócił na parkiet bardziej pobudzony, a obie drużyny do końca pierwszej połowy toczyły zacięty bój. Ostatecznie na przerwę zawodnicy schodzili przy prowadzeniu WKS-u 39:38.
Obraz gry został zachowany po powrocie na parkiet. Ekipy naprzemiennie wymieniały się prowadzeniem, a żadna z nich nie potrafiła odskoczyć na więcej niż trzy oczka. Taki stan utrzymywał się aż do połowy trzeciej kwarty (46:47). Wtedy do walki kolegów poderwał Carlos Medlock. Amerykański rozgrywający dwukrotnie, w krótkim odstępie czasu, trafił za trzy, a po chwili tym samym popisał się występujący po raz 100. w barwach Trefla Sopot na parkietach Polskiej Ligi Koszykówki, Michał Kolenda. Odpowiedział Gibson, ale to Trefl prowadził 55:50. Taki rezultat utrzymywał się aż do 29 minuty spotkania. Na 20 sekund przed końcem tej części meczu rzuty wolne wykorzystał Carlos Medlock, chwilę później efektownym wsadem popisał się Nana Foulland, a kwartę dwoma punktami zamknął Danny Gibson. Sopocianie prowadzili 59:52.
Start czwartej kwarty należał do Dariousa Motena. Nowy nabytek Trefla dwukrotnie trafił zza linii 6.75 metra, a żółto-czarni po raz pierwszy mieli dwucyfrową przewagę punktową (65:52)! Inni gracze Trefla również nie chcieli być gorsi – punktowali Paweł Leończyk, Łukasz Kolenda czy Martynas Paliukenas. Kiedy Litwin zdobył punkty, #sercesopotu prowadziło różnicą siedemnastu oczek (73:56)! W prawdziwym „gazie” był Moten. Amerykański skrzydłowy nie tylko punktował, ale również zbierał piłki zarówno w ataku, jak i obronie, a nawet efektownie blokował przeciwników. Gdy na nieco ponad dwie minuty przed końcem, przy wyniku 82:68, skrzydłowy schodził z placu gry, cała ERGO ARENA podziękowała mu gromkimi brawami! Wrocławianie potrafili jeszcze zredukować dzielącą oba zespoły różnicę punktową, lecz 12. zwycięstwo w sezonie powędrowało na konto Trefla Sopot!
Trefl: Carlos Medlock 19, Nana Foulland 12, Martynas Paliukenas 4, Michał Kolenda 3, Witalij Kowalenko 2 oraz Darious Moten 16, Cameron Ayers 13, Paweł Leończyk 9 (10 zb.), Łukasz Kolenda 8, Mikołaj Kurpisz 0
WKS: Devoe Joseph 13, Michael Humphrey 9, Mathieu Wojciechowski 5, Andrew Chrabascz 3, Kamil Łączyński 0 oraz Torin Dorn 19, Danny Gibson 17, Aleksander Dziewa 10, Jakub Musiał 0, Aleksander Leńczuk 0, Michał Gabiński 0