Janusz Kociołek, trener srebrnej drużyny juniorów, podsumowuje sezon w wykonaniu drużyn U18 i U20, a także ocenia postawę zawodników w najważniejszych meczach minionych rozgrywek. Zapraszamy do lektury rozmowy ze szkoleniowcem ekip młodzieżowych „serca Sopotu”.
Jak trener podsumuje cały sezon U18 i U20? Zacznijmy może od ekipy juniorów starszych.
Moim zdaniem udało się dobrze przygotować zespół do obu turniejów, ale rozpocznę od zespołu U20. Zajęliśmy siódme miejsce w Polsce, choć mieliśmy nawet szansę na pierwszą czwórkę, gdybyśmy nie popełnili pewnych, dość prostych, błędów na parkiecie. Wydaje mi się jednak, że w tej kategorii wynik nie miał aż tak wielkiego znaczenia, graliśmy młodszym zespołem, ponad połowa zawodników mogła wciąż występować w drużynie U18, więc dla nich to było bardzo dobre przetarcie. Według trenerów innych ekip zostawiliśmy po sobie w Krakowie dobre wrażenie, choć dwa ostatnie mecze były trochę słabsze.
A jak oceni trener sezon drużyny U18?
Nie ukrywam tego, że moi gracze marzyli o medalu i to udało się zrealizować. Zagraliśmy pięć dobrych meczów, a ten piąty, finałowy okazał się najlepszym w historii mistrzostw Polski U18, co zgodnie podkreślali fachowcy, trenerzy i działacze. Cieszę się, że uczestniczyliśmy w takim meczu, choć o włos lepsza okazała się Asseco Arka. Rywale byli niesamowicie dysponowani, doskonale prezentował się przede wszystkim Mateusz Kaszowski, z którym trudno było sobie poradzić. Mimo przegranej w finale jestem dumny z chłopaków – bardzo dużo pracowaliśmy nad sferą mentalną, żeby przygotować ich psychicznie do tego, żeby razem stworzyli silny zespół. Myślę, że to nam się udało.
Jak na przestrzeni sezonu oceni trener postępy całej grupy? Czy można wyróżnić pod tym względem jednego lub kilku graczy?
Trudno mi wypowiadać się na ten temat, gdyż widzę ich codziennie. Trenerzy i działacze, którzy brali udział w turnieju uważali, że indywidualnie zawodnicy zrobili duże postępy. Każdego dnia pracujemy indywidualnie z tą grupą, więc efekty na pewno przychodzą. Mogę wyróżnić Oskara Życzkowskiego, który wreszcie zaprezentował wysoki poziom w meczach mistrzowskich. Na treningach w czasie sezonu był bardzo skuteczny, lecz nie umiał przełożyć swoich umiejętności na mecze. W finałach to się udało, z czego jestem bardzo zadowolony. Wiele razy w trakcie zajęć Oskar był niemal nie do przejścia, nie do ogrania, a w meczach trochę „palił się” i nie potrafił zaprezentować tych wielkich umiejętności. Teraz się otworzył, wzbudzając ogromne zainteresowanie wśród osób ze środowiska. Po turnieju U18 miałem wiele pytań typu – „skąd ten zawodnik?” czy „jak długo trenuje?”, więc mogę wyróżnić Oskara za postępy, przede wszystkim mentalne.
To może spróbujmy krótko, okiem trenera, scharakteryzować poszczególnych zawodników ze srebrnej ekipy juniorów. Na pierwszy ogień gracze obwodowi – Wojciech Dzierżak, Michał i Piotr Lisowie, a także Hubert Łałak, zawodnik z rocznika 2003.
Wojtek miał sporo problemów ze zdrowiem, trapiły go kontuzje i choroby, baliśmy się czy zdąży do finałów U18. Okazało się, że jego ciężka praca w czasie przygotowań dała bardzo dobry efekt. Pokazał się z korzystnej strony, udanie prowadził grę zespołu. „Liski”, pomimo tego, że są młodsi prezentowali dobrą, równą formę przez cały sezon. Może trochę ich dyspozycja spadła w samych finałach, ale wcześniej w półfinałach czy w drugiej lidze spisywali się świetnie, co dało im wiele potrzebnego doświadczenia. Z kolei Huberta zabraliśmy na turnieje U18 w nagrodę za świetną postawę w młodszych rocznikach. Mógł grać więcej, ale oszczędzaliśmy go trochę, bo przed nim jeszcze dużo meczów w kategorii U16, zarówno w klubie, jak i w kadrze. Bardzo na niego liczymy w przyszłości.
Pozycje 2 i 3 – tutaj najwięcej grała trójka zawodników – Błażej Kulikowski, Benjamin Didier-Urbaniak i Daniel Ziółkowski.
Cała trójka grała bardzo równo – „Benek” odpalił w pierwszym meczu turnieju, z kolei Błażej prezentował równą formę przez całe zawody. Właśnie nasz kapitan był „jedynką” w sytuacjach, gdy rywal zwiększał napór na piłkę, tak jak widzieliśmy to w wykonaniu Kaszowskiego w finale. Myślę, że w tej roli sprawdził się bardzo dobrze. Z kolei „Ziółek” to nasza torpeda, jeśli jest w formie, a moim zdaniem był w świetnej dyspozycji w turnieju finałowym, to trudno go zatrzymać. Ważne jednak, żeby uwierzył mocniej w siebie. Teraz dużo gra dla zespołu, to bardzo dobrze, ale nie pokazuje jeszcze swoich ogromnych możliwości rzutowych. Na treningach prezentuje wysoką skuteczność, ale w meczach częściej decyduje się na penetrację, niż na próby z dystansu. To wspaniały chłopak, z ogromną przyszłością.
Niesamowicie ważne role w zespole pełnili wysocy – Łukasz Klawa, Oskar Życzkowski, Sebastian Rompa i Szymon Zapała. Jak trener scharakteryzuje tę grupę?
Łukasz Klawa łączy grę na obu pozycjach, wcześniej był centrem, ale przekwalifikowaliśmy go na „czwórkę”, a teraz nawet grywa na „trójce”. Przy swoim wzroście nie tylko sam skutecznie kończy akcje, ale też bardzo dobrze widzi grę i asystuje. Może ma trochę problemów w obronie, ale to też moim zdaniem jest w jego głowie, bo są momenty, w których bardzo skutecznie daje sobie radę w defensywie. Pozostała trójka to moim zdaniem już dziś europejski top – Rompa, Zapała i Życzkowski to bardzo dobrzy gracze, trzymam za nich kciuki. Jeżeli nadal będą ciężko pracowali, to reprezentacje Polski mogą mieć z nich pożytek.
Kto z tych zawodników ma szansę na grę w kadrach młodzieżowych?
Dostaliśmy powołania dla siedmiu zawodników do reprezentacji U18 – są to Piotr Lis, Benjamin Didier-Urbaniak, Błażej Kulikowski, Łukasz Klawa, Sebastian Rompa, Szymon Zapała i Oskar Życzkowski. Ten ostatni otrzymał zaproszenie na zgrupowanie po udanym turnieju finałowym, pozostała szóstka już wcześniej miała powołania. Wszyscy znaleźli się w 23-osobowej kadrze, która pojedzie na zgrupowanie do Szczyrku.