Finałowa rywalizacja wciąż trwa! W piątym meczu decydujących zmagań ORLEN Basket Ligi Trefl Sopot pokonał Kinga Szczecin 88:84 (24:23, 21:18, 22:18, 21:25). W serii do czterech zwycięstw wciąż prowadzą aktualni mistrzowie Polski, ale już tylko 3:2. Szóste spotkanie zostanie rozegrane w szczecińskiej Netto Arenie w czwartek 13 czerwca o 20:00. Transmisja w Polsat Sport 1.
Poniedziałkowy finał rozpoczęliśmy od trafienia Geoffa i dwóch celnych Jarka, który po raz kolejny znalazł się w S5. King otworzył swoje konto trójką Cuthbertsona, ale następne akcje należały do Trefla. Żółto-czarni zapisali osiem oczek z rzędu i szybko o czas musiał prosić trener Miłoszewski. Niestety, po przerwie inicjatywę przejęli goście. W nieco ponad trzy minuty duet Żołnierewicz-Woodson odrobił wszystkie straty, a trójka tego drugiego pozwoliła wyjść szczecinianom na +1. W takiej sytuacji czasem musiał odpowiedzieć Żan Tabak. Do końca kwarty oglądaliśmy zacięte zmagania, lecz ostatnie słowo należało do Paula – jego trzecia już celna próba z dystansu dała nam jedno oczko przewagi.
Amerykański obwodowy nie zatrzymywał się i na początku Q2 dopisał czwartą trójkę. To napędziło drużynę – akcjami „2+1” popisali się Kuba Schenk i Geoff. Koło kolejnej skutecznej akcji centra obojętnie nie przeszedł Arkadiusz Miłoszewski, który przy 35:31 zaprosił zawodników do siebie. Straty niemal w pojedynkę próbował odrobić Mazurczak, ale żółto-czarni mieli swoją odpowiedź w osobie Jarka Zyskowskiego i utrzymywali prowadzenie. Włączył się także Benedek Varadi, którego trójka dała nam +7! W końcówce pierwszej połowy z dobrej strony pokazał się Żołnierewicz, jednak to sopocianie schodzili do szatni z prowadzeniem 45:41.
Po zmianie stron goście chcieli jak najszybciej odrobić straty, lecz to Trefl cały czas „był z przodu”. Bardzo dobrą dyspozycję potwierdzał Geoff, który w nieco ponad trzy minuty drugiej połowy dopisał do swojego dorobku pięć oczek. Po indywidualnej i skutecznej akcji Paula wyszliśmy na +7, co zaowocowało czasem dla Kinga. W kolejnych minutach oglądaliśmy wyrównaną rywalizację. Choć prowadzenie Trefla nie było wysokie, to przeciwnicy nie zbliżyli się na mniej niż trzy punkty. W końcówce Q3 żółto-czarni przyspieszyli, dzięki czemu tę część meczu zakończyliśmy z +8.
Dobre tempo utrzymaliśmy też na początku decydującej kwarty – kolejne oczka dożyli Kuba Schenk i Geoff, co dało nam 71:59. King próbował odrabiać straty, lecz nasz środkowy był nie do zatrzymania. Po trzecim trafieniu Groselle’a w Q4 różnica wynosiła już czternaście oczek. Z czasu wówczas skorzystał trener Miłoszewski. Po powrocie na parkiet goście zanotowali serię 6-0 i tym razem interweniował Żan Tabak. Odpowiedź żółto-czarnych była świetna. Zza łuku przymierzyli Paul i Kuba i ponownie było +14! Wydawało się, że to bezpieczna przewaga na 3,5 minuty przed końcem. Niestety, King nie miał zamiaru odpuszczać i ruszy w pogoń. Sopocianie nie potrafili poradzić sobie z obroną rywali na całym parkiecie, zaś nasza przewaga z każdą kolejną akcją topniała. W 90 sekund przyjezdni zanotowali run 10-0 i prowadziliśmy już tylko 84:80. Impas z linii rzutów wolnych przełamał Kuba Schenk, ale po chwili „2+1” zapisał Cuthbertson i zespoły dzieliło już tylko jedno posiadanie. W następnej akcji nie zmieściliśmy się w limicie 24 sekund, co stworzyło szansę przed Kingiem. Aby nie dopuścić do rzutu trzypunktowego, zdecydowaliśmy się na szybki faul. Do rzutów wolnych podszedł Kyser, lecz tylko pierwsza próba okazała się skuteczna. Ponadto po zbiórce Andy’ego faul niesportowy został odgwizdany Meierowi. Nasz belgijski skrzydłowy również wykorzystał jeden rzut, a ze względu na przewinienie piłkę wciąż mieli sopocianie. King licząc na odrobienie strat musiał szybko faulować. Tym razem „osobiste” wykonywał Kuba Schenk. On także trafił raz, jednak po niecelnym rzucie lepiej zachowaliśmy się pod koszem, co definitywnie przypieczętowało drugie finałowe zwycięstwo.
Trefl Sopot: Groselle 20 (8 zb.), Scruggs 18 (5/6 za trzy), Zyskowski 11, Best 9, Varadi 5 oraz Schenk 21, Van Vliet 3, Barnes 1, Witliński 0